Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 9 sierpnia 2011

§ Tytułomania. Cwaniactwo czy głupota ?

Aby otrzymać odpowiedni tytuł naukowy,zawodowy,konieczne jest posiadanie odpowiedniego wykształcenia, a najważniejsze być pełnoletnim tj. ukończone co najmniej 18 lat i posiadać odpowiednią praktykę zawodową.

W czasie początków tzw. komuny było hasło „Nie matura, a chęć szczera zrobi z ciebie oficera”, podtekstem było: zapisz się do partii, a awans i tytuł masz w kieszeni. W obecnej realnej rzeczywistości jest, że nadawanie tytułów zawodowych mogą tylko instytucje posiadające uprawnienia; między innymi nadane przez odpowiednie Ministerstwa przykładowo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Po otrzymaniu zezwolenia dana instytucja musi posiadać zespół – odpowiednią kadrę do przyznawania tytułów z odpowiednim wykształceniem i uprawnieniami. Każda osoba ma prawo zaskarżania w terminie do 30 dni, jeżeli jest dla nich decyzja niekorzystna lub odmowna. Natomiast tak jak to robi pewna redakcja internetowa, że przy nazwiskach autorów, daje tabliczki z danym przez nich tytułem jest niezgodna z Ustawą o Ochronie danych osobowych i łamie i dóbr osobistych. 

Dość często, co po niektóre redakcje, a szczególnie ich pracownicy i realizatorzy, przed niektórymi działaniami powinni najpierw zaglądnąć do Encyklopedii i Słownika Języka Polskiego oraz innej literatury oraz sprawdzić co dany wyraz oznacza. Niestety szczególnie wielu młodych etatowców redakcyjnych i działaczy ma mgliste pojęcie o danym temacie, ale szpanuje.

Czy obecnie istnieje cenzura ? Oczywiście istnieje i ukryta jest pod nazwą moderacja. Jak podaje Słownik Języka Polskiego słowo „moderacja” wywodzi się od słowa łacińskiego i brzmi po prostu spowalnianie. Natomiast słowo „moderator” też wywodzi się z łacińskiego i brzmi: przyciszanie za pomocą dźwigni lub pedału.

Obecnie domorośli poloniści nawet po studiach używają słowo moderacja czyli inaczej cenzura, czyli inaczej ingerowanie w tekst autora lub tytuł artykułu.

Najśmieszniejsza jest sprawa tytułomanii i używanie słowa „dziennikarz”. Ten sam Słownik i Encyklopedia tak określają znaczenie tego wyrazu:  absolwent wydziału dziennikarstwa, osoba zawodowo piszący  do pism, pracownik redakcji prasowych, radia telewizji i innych mediów. Członek Stowarzyszeń dziennikarskich. Natomiast według współczesnych wymogów prawnych musi to być osoba pełnoletnia, która ukończyła 18 lat i posiada co najmniej średnie wykształcenie ponadto dodatkowo pewne przeszkolenia lub wieloletni starz twórczy.

Kolejny przykład to współczesna nazwa „cenzura” czyli inaczej „moderacja”. Słowo cenzurowanie obecnie jak poprzednio zajmuje się między innymi sprawdzaniem materiałów do publikacji, kontroli publikacji, cenzurowanie prewencyjne, represyjne, ocenianie publikacji, wstrzymywanie lub bezzasadne wycinanie fragmentów publikacji.

Oczywiście w miejsce PRL owskich etatowych cenzorów są teraz tzw. wydawcy. Kilka dni temu dostałem pocztą elektroniczną od pewnej pani - wydawcy, że jest oburzona, bo teraz nie ma cenzury. Niestety mimo, że jest z wykształcenia polonistyką, to niema racji. Zgodnie z obecnymi przepisami cenzurowanie, jest przestępstwem ściągani z Kodeksu Karnego i Kodeksu Cywilnego oraz jest naruszeniem dóbr osobistych autora tekstu.

Oczywiście jest przepis i autora może być ścigany za przestępstwo podawania nieprawy lub zatajanie prawdy. Natomiast tak wydawnictwo jak wydawca czyli osoba nadzorująca w redakcji publikacje, jeżeli będą bezzasadnie lub notorycznie dokuczali autorowi lub autorom tekstów, po przez bezzasadne zmienianie tytułów publikacji, cenzurowanie oraz tym samym zniekształcanie treści tekstu, podlegają pod naruszenie przepisów Prawa Prasowego, Kodeksu Cywilnego i Kodeksu Karnego.

Kary dla wydawnictw i wydawców są bardzo bolesne. Natomiast jest kilka przypadków kiedy wydawca, redakcja, ma prawo ingerowania co do tytułu i treści artykułu, jeżeli narusza się : Konstytucje RP, Europejska Konwencja Praw Człowieka i Obywatela, promuje się używki, pornografię, pornografię dziecięcą, przemoc, nienawiść do mniejszości narodowych, przymuszanie do wyznawania takiej czy innej religii, przynależności do jakiejkolwiek opcji politycznej oraz inne. Pełen wykaz takich zdarzeń jest między innymi na strona Ministerstwa Sprawiedliwości.

Oczywiście , że możny kontynuować dalszą polemikę odnośnie tytułomanii oraz co do pojęć oraz znaczeń słowa „redaktor” , „wydawca” , ale warto aby jednak decydenci bezzasadnie nadający tytuły zawodowe, honorowe, najpierw się dobrze zastanowiły co do sensu, a dopiero potem wydawali niemądre decyzje.

Tytułomania to objaw pewnej choroby psychicznej , która jest objawowa i leczona klinicznie w specjalistycznych szpitalach.

Na zakończenie pragnę uświadomić wielu współczesnym cenzorom lub jak kto woli moderatorom, że obok języka literackiego , jest pisownia języka prawniczego, czy też
technicznego. A portal obywatelski, to nie śmietnik polityczny, czy publikacje przepisane z innych tabloidów.

Natomiast takie oświadczenia redakcji jak przykładowo: dodając materiał oświadczam, że mam pełne prawo do dysponowania nim, nie naruszam praw innych osób i podmiotów, zgadzam się na przetwarzanie danych, oraz na nieodpłatne i bezterminowe wykorzystanie materiału w serwisie ...., serwisach i gazetach Grupy ... oraz na wszelkich innych nośnikach i polach eksploatacji, jest niezgodne z Międzynarodowym Prawem oraz łamie Prawa Autorskie. Każda redakcja ma nie tylko obowiązek informowania autora gdzie jest zamieszczana jego publikacja, ale musi otrzymać zgodę na bezpłatne publikowanie jego dzieła.

Jest to reakcja na działanie wydawnictwa Polska Press w Warszawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz